NASZ PAPIEŻ

Kiedy 16 października 1978 roku ogłoszono, że papieżem został Polak, zapanowała wielka radość. Ja byłam dzieckiem
i miałam 2 lata. Nic nie pamiętam z tego dnia. Wiem tylko to, co opowiadali mi rodzice i co mogę obejrzeć na archiwalnych nagraniach. Mama opowiadała mi, że wszyscy Polacy byli dumni z Rodaka i napełnili się nadzieją. Liczyli,
że nadejdą zmiany i poprawi się nasz los. Bo to był bardzo trudny czas w naszym kraju.

Ja rosłam wraz z każdym rokiem pontyfikatu „naszego” Papieża (często tak określamy św. Jana Pawła II). Pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski jeszcze nie pamiętam, ale drugą już tak. Miałam siedem lat i oglądałam relację
z przyjazdu. Pamiętam, że zapytałam mamę, dlaczego ten Ksiądz ma białą sutannę? Potem, każdą pielgrzymkę
do Polski św. Jana Pawła II śledziłam przez media. Słuchałam i czekałam, aż powie coś do nas. Widziałam, jak lubi przebywać z młodzieżą i jak młodnieje, gdy z nią przebywa.

Najbardziej pamiętam czwartą podróż do Ojczyzny, bo przyjechał do naszego miasta. Miałam już wtedy 15 lat
i przeżywałam bunt nastolatki (tak, kiedyś zaczynał się trochę później niż dziś). W ramach tego buntu nie poszłam
z rodziną na Mszę świętą na Lotnisko. Mówiłam: „Po co? I tak go nie zobaczę z bliska”. Eucharystię oglądałam
z przyjaciółką w telewizji u jej babci w centrum Radomia. Widziałam jednak Ojca Świętego dość blisko, jak przejeżdżał ulicami Radomia i pozdrawiał. Widziałam też pod Pomnikiem Czerwca ‘76. Udało nam się z przyjaciółką wcisnąć blisko.
To były niesamowite
chwile. Wzruszenie ściskało serce, a do oczu napływały łzy. Przez długie lata wracałyśmy do tych chwil…

W miarę, jak dorastałam, każdą kolejną wizytę św. Jana Pawła II w naszym kraju przeżywałam mocniej. Może dlatego,
 że widziałam, że z każdym przyjazdem jest starszy i słabszy. Słuchałam wszystkich jego homilii i uwielbiałam, jak żartował. Wtedy odczuwałam, że ten Wielki Papież jest takim samym człowiekiem, jak ja. Zawsze żałowałam, że nie mogę być
na ul. Franciszkańskiej w Krakowie, czy na Światowych Dniach Młodzieży. Wydawało mi się, że on będzie zawsze. Mimo wieku i niedomagań nigdy nie odejdzie…

Strasznym szokiem był marzec i kwiecień 2005 roku. Ten czas choroby. Ostatnia Droga Krzyżowa… Te obrazy zostaną
ze mną na zawsze…

Byłam już dorosła. Pracowałam i za kilka miesięcy miałam wyjść za mąż. A 2 kwietnia płakałam jak dziecko. Jak małe zagubione dziecko. Nie mogłam uwierzyć, że już nie będzie z nami na tym świecie „Naszego” Papieża. Dotarło do mnie, że moje dziecko już nie urodzi się za jego pontyfikatu… Już nie zobaczy go w telewizji i nie posłucha na żywo…

Nie marzyłam wtedy, że „Nasz” Papież zostanie tak szybko świętym. W czwartek, 22 października, w Liturgii Kościoła wspominamy św. Jana Pawła II. Jest z pewnością wielkim Orędownikiem u Pana za nami. Do niego możemy zanosić wszelkie nasze prośby. On zaniesie je przed Tron Boży. Dziś wołam do niego: „Święty Janie Pawle II, módl się za nami
w tym trudnym czasie pandemii. Wypraszaj nam łaskę zdrowia i Boży pokój w sercach!”.

mz

do góry